“Recenzja” książki Marcina Napiórkowskiego 

Karol Wasilewski

 

Aby zachować uczciwość wobec czytelników i czytelniczek, muszę zacząć od wyznania, że jestem fanem Marcina Napiórkowskiego. Imponuje mi w nim po pierwsze to, że świetnie opanował sztukę komercjalizacji własnych badań i przemyśleń. Chodzi o tę – niestety zbyt rzadką w świecie nauk społecznych czy humanistycznych – umiejętność prezentacji treści naukowych w sposób przyswajalny dla ogółu czytelników. Napiórkowski ma świadomość, dla kogo i po co pisze, i najwyraźniej nie boi się, że ktoś zarzuci mu spłycanie. Zamiast przejmować się takimi sprawami, skupia się na tym, co robi najlepiej. Jako semiotyk kultury sukcesywnie uprawia swoje poletko, szuka w otoczeniu interesujących punktów zaczepienia, które mógłby przeanalizować przez pryzmat swojej wiedzy, a gdy już je znajdzie – pisze książkę, której treść jest poparta badaniami i pozbawiona “naukawego” napuszenia. Po drugie, w Napiórkowskim podziwiam to, że rozwija się jako autor. Każda jego kolejna książka jest lepsza. Narracja jest prowadzona coraz sprawniej, coraz więcej elementów zbędnych z punktu widzenia czytelnika jest albo usuwanych, albo przenoszonych do przypisów. Po trzecie, imponuje mi – i jednocześnie irytuje – to, że Napiórkowski robi to wszystko, mając na głowie troje dzieci. To, jak w takich warunkach znajduje czas na pisanie, pozostanie dla mnie zagadką. 

W tej sytuacji trudno się dziwić, że gdy tylko zobaczyłem najnowszą książkę Marcina Napiórkowskiego “Naprawić przyszłość. Dlaczego potrzebujemy lepszych opowieści, żeby uratować świat”, wiedziałem, żę muszę ją przeczytać i zrecenzować dla PTSP. Czy będzie to recenzja obiektywna? Myślę, że po lekturze pierwszego akapitu czytelnicy wiedzą, że będzie o to trudno. Postaram się jednak opowiedzieć w tym tekście – w formie raczej artykułu recenzyjnego niż tradycyjnej recenzji – coś ciekawego o książce, podzielić się wrażeniami i przemyśleniami, jakie towarzyszyły mi w trakcie lektury, a może także dopowiedzieć co nieco o przyszłości. 

O czym jest książka? 

Tematem są “dwie opowieści o przyszłości” nazywane technooptymizmem i technopesymizmem. Pierwsza głosi, że postęp jest dobry i nieunikniony. Dlatego też, w najbardziej radykalnej odmianie technooptymizmu, nie powinniśmy nadmiernie przejmować się negatywnymi trendami w rozwoju świata, np. zmianami klimatu, bo ostatecznie uratuje nas technologia. Według drugiej postęp jest tylko pozorny – generuje więcej problemów niż rozwiązań, oddala nas od natury, umożliwia elitom zwiększenie kontroli nad ludzkością. Skrajni technopesymiści sądzą, że ludzkość w swym pędzie za ułudą postępu przekroczyła wszelkie granice, katastrofy w postaci zniszczenia cywilizacji nie da się zatem uniknąć. Te opowieści stanowią, zdaniem Napiórkowskiego, “współczesne mitologie, które przenikają sztukę i kulturę popularną, kształtują badania naukowe i ich odbiór na internetowych forach, wpływają na głosowania w Parlamencie Europejskim i dyskusje przy rodzinnym stole”. 

Autor nie ogranicza się do uświadomienia czytelnikom istnienia tych dwóch opowieści. Pokazuje również, jak wpływają one na nasz świat i nasze wybory, a także jakie szkody potrafią wyrządzić. Z książki dowiemy się np., jak pod koniec lat 70. ubiegłego wieku ludzkość niemal uratowała Ziemię przed katastrofą klimatyczną, by zawrócić z kursu, gdy usłyszała ciekawszą opowieść Ronalda Reagana – przeciwnika regulacji dążącego do pobudzenia amerykańskiego przemysłu. Odtworzymy sobie osławioną opowieść o “końcu historii”, sprawdzając przy okazji, jak wpłynęła na ówczesne wizje przyszłości, prowadząc do zaniechań wywołanych przekonaniem, że problemy rozwiążą się same. Przypomnimy sobie o wydarzeniach z 11 września 2001 r., dowiadując się, jak skutkowały powstaniem wrażenia, że ludzkości nie czeka już nic dobrego. 

Sedno głównego przekazu Napiórkowskiego zawiera się zatem w słowach: “Nawet jeśli nie potrafimy trafnie przewidzieć przyszłości, często umiemy ją sprowokować. Nasze wyobrażenie jutra wpływa na nasze działania (lub ich brak!), a te z kolei przesądzają o tym, co się wydarzy”. W tym kontekście ważne są pozostałe części książki, w których badacz dekonstruuje dwie opowieści o przyszłości i przedstawia drogę ucieczki spod ich dyktatu. Ostatnie 250 stron to wywód o tym, jak snuć lepsze opowieści o przyszłości. Ten katalog rad będzie przydatny nie tylko dla futurologów, lecz także dla każdego naukowca i każdej naukowczyni chcących docierać z wynikami swoich badań do szerszej publiczności. 

Dlaczego warto przeczytać książkę? 

Przede wszystkim dlatego, że jest to książka o przyszłości. W kraju ciągle żyjącym przeszłością nigdy za wiele publikacji, które zwracają uwagę na to, że warto myśleć nie tylko o tym, skąd się wzięliśmy i co nas ukształtowało, lecz także o tym, dokąd zmierzamy i co chcemy osiągnąć. Napiórkowski wie, jak prawidłowo myśleć o przyszłości. Zdaje sobie sprawę, że nie chodzi o przewidywanie przyszłości – tym zajmują się wróże i wróżki, którzy wmawiają swoim odbiorcom, że widzą więcej. Chodzi natomiast o próbę przygotowania sią na przyszłość i zmobilizowanie do działania, aby zbliżyć nas do korzystnej dla nas wizji przyszłości i osłabić możliwość zaistnienia tej, która będzie dla nas szkodliwa. Dużym atutem publikacji jest również to, że uczy ona, że o przyszłości nie należy myśleć w sposób zero-jedynkowy. Wpływ na nią będą miały zarówno trendy, które postrzegamy jako pozytywne, jak i te, które uważamy za negatywne. 

Kolejnym atutem książki jest to, że za jej pośrednictwem Napiórkowski uczy czytelników, jak uchronić się przed współczesnymi szarlatanami. Wszystkimi tymi, którzy sprzedają emocje, a nie wiedzę, okraszając to niezrozumiałymi i na pozór tylko naukowymi terminami mającymi sugerować odbiorcom, że ich guru ma dostęp do wiedzy tajemnej, rozumie więcej, przejrzał rzeczywistość na wskroś. Jednocześnie Napiórkowski robi to w sposób przyjemny dla czytelnika – nie stawia siebie w pozycji autorytetu, który powinien zastąpić współczesnych mędrców. Wręcz przeciwnie, chociaż obnaża mechanizmy wykorzystywane przez szarlatanów do manipulowania ich odbiorcami, wypowiada się o nich z szacunkiem i pokazuje, jak można byłoby wykorzystać ich metody do osiągnięcia bardziej szczytnych celów. 

Takie podejście wynika z głębszego stanowiska Napiórkowskiego wobec przekleństwa naszych czasów – polaryzacji społeczno-politycznej. Badacz zdaje sobie sprawę, że prowadzi ona donikąd, powoduje, że jesteśmy głusi na argumenty, które postrzegamy jako zagrażające naszej wizji świata. W tym zawiera się kolejna siła książki Napiórkowskiego. Pokazuje ona, jak błądzą dogmatycy, i uczy krytycznego myślenia, m.in. przez pochwałę sceptycyzmu wobec tego, co uchodzi za naukę, a często nią nie jest. Jest to książka, którą warto przeczytać, bo pomaga zrozumieć – jak przekonuje autor – że celem wszelkich debat powinno być przekonanie drugiej strony sporu, nie zaś pokonanie jej. 

Napiórkowski pokazuje też, czego mogą nauczyć się od siebie dwa plemiona, od których zależy przyszłość, a które to w ostatnich dekadach były na siebie napuszczane przez rozmaitych ideologów edukacji. Z jednej strony chodzi o humanistów. Badacz nie tylko namawia ich do tego, żeby nie wstydzili się “sprzedawać” swoich pomysłów i wiedzy, zwiększając w ten sposób swój wpływ na rzeczywistość, lecz także wskazuje, jak bardzo przydatni mogą być w “ratowaniu” przyszłości. Z drugiej strony mowa o przedstawicielach nauk ścisłych, a więc o ludziach, którzy – według wielu prognoz – mają panować nad światem przyszłości. Im z kolei Napiórkowski pokazuje, jak opowiadać o rzeczywistości w sposób, który spowoduje, że społeczeństwo będzie ufało im, a nie szarlatanom. Z tego wyłania się kluczowy z wniosek i postulat autora – że bez twórczej współpracy dwóch plemion ciekawej przyszłości może w ogóle nie być. 

Czy Napiórkowski jest naiwny? 

Dostrzeżenie mankamentów w książce Napiórkowskiego nie przyszło mi łatwo, ale mógłbym wskazać dwa. Pierwszy jest pokłosiem sitka, przez które badacz analizuje opowieści o przyszłości. Chodzi o sprowadzenie debaty na jej temat do dwóch obozów – technooptymistów i technopesymistów. Domyślam się, że np. Hans Rosling, nieżyjący już autor “Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą”, protestowałby przed nazywaniem go technooptymistą. Zapewne argumentowałby, że chciał tylko pokazać, że nie należy popadać w pesymistyczną skrajność przy ocenie tego, co dzieje się na Ziemi, i w jakim kierunku zmierza przyszłość. Czy wywraca to argumentację Napiórkowskiego? Niespecjalnie, bo nie sposób odmówić mu racji co do istnienia dwóch wiodących opowieści o przyszłości. Poza tym trudno wyobrazić sobie kierowaną do współczesnego czytelnika książkę, która opisywałaby cały wachlarz opowieści o przyszłości, a nie ich dwa przeciwległe bieguny. Obawiam się, że taki eksperyment uniemożliwiłby autorowi dowiedzenie najważniejszych tez. 

Jeśli chodzi o drugi, niektórym pomysłom Napiórkowskiego, zwłaszcza tym zahaczającym o sferę polityki, można byłoby zarzucić naiwność. Nie ukrywam, że podczas lektury zdarzyło mi się uśmiechnąć pod moim politologicznym wąsem. Czy jednak uważam, że odbiera to aktualność argumentom i pomysłom autora książki? W żadnym wypadku. Wręcz przeciwnie, potraktowałem to jako punkt do namysłu, czy świat nie byłby lepszy, gdyby więcej w nim było Napiórkowskich, a mniej ludzi spaczonych analizą polityki, dziedziny niezbyt godnej zachwytu. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że potrzeba nam pewnie jednych i drugich, ale podczas gdy politolodzy mogą bardziej realistycznie oceniać niektóre kwestie, rację ma Napiórkowski. To jego pomysły, nawet jeśli momentami odrobinę naiwne, są w stanie uratować przyszłość. Cyniczne uśmieszki nie mają takiej mocy. 

***

Na sam koniec “recenzji” zostawiłem najsilniejszy argument przemawiający za tym, że warto przeczytać książkę Marcina Napiórkowskiego. Sądzę, że ukazała się ona w najlepszym możliwym momencie. To właśnie teraz – z wojną u granic Polski, ze zmianami w porządku międzynarodowym, z konfrontacją mocarstw demokratycznych i autorytarnych – w dobie wydarzeń, które mają szansę przedefiniować naszą rolę w świecie, potrzebujemy intensywnie zastanowić się nad naszymi opowieściami o przyszłości. Przemyśleć, czy chcemy zmobilizować się i wykorzystać okoliczności do budowania lepszej przyszłości, czy zastygnąć w strachu przed nią lub marnować potencjał na spory napędzane polaryzacją. Czy chcemy, aby w opowieściach naszych potomków o tych czasach dominowały znane motywy związane z naszą przedsiębiorczością, solidarnością i zdolnością do radzenia sobie w każdych warunkach, czy może wolimy, aby wybrzmiewały w nich równie znane “kontrmotywy” warcholstwa, sejmików czy “nonkonformistycznego konformizmu”. Niezależnie od trudnych okoliczności wybór drogi, którą pójdziemy, należy do nas – pokazuje Napiórkowski. I choćby po to, aby to zrozumieć, warto sięgnąć po jego książkę. 

Marcin Napiórkowski, “Naprawić przyszłość. Dlaczego potrzebujemy lepszych opowieści, żeby uratować świat”, Wydawnictwo Literackie, 2022, s. 472. 

***

O autorze:

Dr Karol Wasilewski odpowiada w 4CF za projektowanie i realizację analiz foresightowych dla głównych klientów firmy. Przez ostatnie sześć lat pracował w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, gdzie pełnił funkcję analityka ds. Turcji, kierownika programu Bliski Wschód i Afryka i redaktora prowadzącego Rocznik Polskiej Polityki Zagranicznej. Jest członkiem międzynarodowej sieci badawczej Centre for Applied Turkish Studies, autorem licznych analiz na temat tureckiej polityki zagranicznej, komentatorem rzeczywistości międzynarodowej dla mediów polskich i zagranicznych. Jego zainteresowania badawcze obejmują zagadnienia związane z przyszłością porządku i bezpieczeństwa międzynarodowego, nowymi tendencjami w stosunkach międzynarodowych i analizą polityki zagranicznej. Z wykształcenia jest doktorem nauk społecznych w zakresie nauk o polityce i administracji, absolwentem turkologii i stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim.