Gustaw Klimt "Pallas Athena" z włócznią i jabłkiem

Gustaw Klimt „Pallas Athena” z włócznią i jabłkiem

Kryzys polityczny i zbrojny konflikt Ukraina – Rosja zmiotły ze strategicznej szachownicy wiele założeń, na których opierały się decyzje przedsiębiorców, polityków i specjalistów od bezpieczeństwa narodowego. Po obu stronach granicy NATO.

Najnowszym objawem eskalacji między Unią Europejską a Rosją, które na Ukrainie odgrywają rolę ojców chrzestnych ścierających się w miastach i wsiach stron walczących są wzajemne sankcje gospodarcze. W ramach retorsji za uchwalenie przez Radę sankcji sektorowych i dopisanie do czarnej listy kolejnych prokremlowskich magnatów, rosyjskie służby fitosanitarne wprowadziły zakaz importu polskich jabłek oraz polskiej kapusty, w tym brukselki oraz kapusty pekińskiej, który wejdzie w życie jutro, 1 sierpnia 2014 r.

Społeczeństwo w Polsce odpowiada romantycznie i chce – zachęcone głosem mediów – rzucić się na stragany, aby kupować zakazany (w Rosji) owoc. Jak wynika z obliczeń analityków, każdy Polak powinien kupić 4,5 kg jabłek, aby zamortyzować upadek producentów. Upadek, warto dodać, z wysokiego konia, bo Polska jest światowym liderem eksportu owoców twardych, a w niektórych regionach ponad 40 proc. produkcji rolno-spożywczej jest przeznaczane na eksport za wschodnią granicę. Wertumnus, rzymski bóg dojrzałych jabłek, na pewno podniósł dziś swoje notowania na Olimpie, bo jego atrybut staje się nowym symbolem historycznego sporu między Polską a Rosją. Co jednak myśli o tym Atena, patronka strategii i… foresightu?

Jabłko kojarzy się z biblijnym owocem drzewa poznania. Skosztowanie go, miało dać pierwszym rodzicom zdolność oceny dobrego i złego, za cenę utraty pełni łaski w ogrodzie rajskim. Rozeznanie w tym, co dobre i złe nie ogranicza się jednak wyłącznie do oceny zdarzeń dokonanych. Ważną częścią tego zmysłu etycznego jest umiejętność antycypacji i wystrzeganie się złych decyzji. Kryzys owocowy, którym dziś od rana żyje Polska skłania do pytania: jak byliśmy na to przygotowani? Bo że Rosjanie chętnie uderzają w nasz sektor rolno-spożywczy, wiadomo było już od lat.

Foresight strategiczny to nie tylko zdolność wyobrażania sobie mniej i bardziej korzystnych scenariuszy, lecz także, a może przede wszystkim, umiejętność adaptacji i wyprzedzania nadchodzącego ciosu. Tak samo, jak samorządy nadrzecznych regionów sypią wały przeciwpowodziowe, tak rząd powinien w planach ewentualnościowych przewidzieć sposoby zapobiegania skutkom takiego wydarzenia. W Polsce prawdopodobnie uruchomiony zostanie skup interwencyjny, być może z pomocą Komisji Europejskiej. To typowe działania, konieczne, aby ratować się przed najgorszym, ale zdecydowanie niewyprzedzające. [notice]Najważniejsze pytanie brzmi – czy ministerstwo i agencje odpowiedzialne za politykę rolną, informowały rolników o możliwych skutkach eskalacji konfliktu na Ukrainie i pomagały im w przygotowaniu się nań?[/notice]

Zresztą, nie skupiajmy się tylko na rządzie – czy producenci i grupy producenckie są na jabłkowe embargo zupełnie nieprzygotowani? Czy planując zimą sprzedaż jabłek, wzięli pod uwagę sytuację polityczną i zaplanowali alternatywne rynki zbytu? Czy nawiązali kontakty z odbiorcami w innych regionach świata? A może jednak po prostu założyli, że „wszystko będzie  po staremu, tylko trochę lepiej”? Jeśliby tak rzeczywiście było, Atena poniosłaby kolejną porażkę, bo mądrość ustąpiła miejsca ślepej pogoni za wzrostem zysków i bezrefleksyjnemu podejściu „jakoś to będzie”.

Namyślę się jeszcze, czy iść po te 4,5 kg jabłek więcej. Pewnie je kupię, bo rok jest wyjątkowo urodzajny i jabłka, które w tej chwili wiszą na drzewach będą za miesiąc, kiedy trafią do sklepów, bardzo smaczne i bardzo tanie. Zanim to jednak nastąpi, chciałbym wiedzieć, czy Atena nadwiślańska kolejny raz złamała swoją foresightową włócznię? Jeśli nie, jeśli producenci rolni mają na tę okazją przygotowane odpowiednie scenariusze – to znaczy że coś się w Polsce zmienia na lepsze.