Przyszłość wirtualnych walut

Waluty wirtualne są nową formą pieniądza, finansową innowacją – kolejnym, choć nieuznawanym powszechnie środkiem płatniczym. Jednak w istocie nie są szczególną osobliwością. Pieniądz w różnych postaciach jest formą umowy i środkiem wymiany. Ewoluuje, od kiedy tylko towarzyszy ludzkości. Zatem, skoro jako ludzkość nie zatrzymaliśmy się na użyciu kruszców lub handlu wymiennym, trudno spodziewać się, że poprzestaniemy na pieniądzu papierowym, czy nawet elektronicznym. 

W uszach przeciętnego człowieka „kantor kryptowalut” może brzmieć niczym „pralnia pieniędzy”. Niektórzy wciąż obawiają się bankowości internetowej. Jednak nie można dać się zaskoczyć przyszłości. Wszak kolejne wirtualne aspekty finansów zyskują na popularności wśród konsumentów. Coraz częściej spotykają się też z zainteresowaniem instytucji i banków centralnych. Spróbujmy więc zrozumieć ten trend.

Na czym polegają waluty wirtualne?

Bitcoin

Bitcoin, zdjęcie Jeremy Bezanger z Unsplash

Działanie walut wirtualnych opiera się na technologii rozproszonej bazy danych [ang. Distributed Ledger Technology, DLT], której rejestry są replikowane, współdzielone i zsynchronizowane pomiędzy węzłami, podstawowymi elementami sieci. Oznacza to, że architektura sieci DLT jest rozproszona, nie posiada centralnego serwera, zamiast tego występuje w niej wiele połączonych ze sobą węzłów (użytkowników, komputerów), na których przechowywane są rejestry. Znaczy to, że technologia przechowuje te same dane u wszystkich uczestników systemu, a gromadzone informacje są przesyłane w modelu peer-to-peer (P2P, „osoba do osoby”, tak jak w sieciach torrent). Dzięki temu, że dane przechowywane są w każdym węźle sieci, system jest bezpieczniejszy. Taka architektura umożliwia także przejrzystość, wydajność i automatyzację procesów poprzez eliminowanie pośredników, a kontrola nad systemem jest przekazywana użytkownikom i dzielona za pośrednictwem sieci. 

W kontekście walut popularniejszym pojęciem, o węższym znaczeniu, jest blockchain. Jest to rodzaj technologii DLT, w którym informacje pogrupowane są w następujące po sobie, powiązane ze sobą bloki. W takiej architekturze zapisu (na przykład księgowego) nie dałoby się usunąć ani sfałszować. Do zapewnienia bezpieczeństwa służą tzw. smart contracts, protokoły i programy komputerowe przeznaczone do automatycznej weryfikacji cyfrowych umów.

Na technologii blockchain opiera się jedna z pierwszych kryptowalut, bitcoin. Jej stworzenie było ruchem przeciwko instytucjom finansowym pośredniczącym i pobierającym prowizje za usługi, takie jak przesyłanie pieniędzy. W systemie tym, nie można bowiem cofać transakcji czy w ogóle w nich pośredniczyć jako podmiot sterujący, nie ma także emitenta pieniądza oraz instytucji kontrolującej podaż. Możliwe jest natomiast „kopanie kryptowalut” przez zwykłych użytkowników. To proces, w którym sprzęt o odpowiednio dużej mocy obliczeniowej jest częścią sieci tworzącej nowe bloki w łańcuchu, poprzez rozwiązywanie łamigłówek kryptograficznych (stąd „krypto-” w nazwie). Co z kolei przekłada się na otrzymanie nowej jednostki (coina, monety) kryptowaluty.

Waluty wirtualne są częścią szerszego trendu

Ethereum, zdjęcie Jievani Weerasinghe z Unsplash

Jakbyśmy nie oceniali pojawienia się kryptowalut, są one częścią szerszego zjawiska. Z wieloma przejawami finansów cyfrowych, czy też rozwoju technologii finansowych [ang. fintech] – bo o tym zjawisku mowa – mamy do czynienia już od dłuższego czasu. 

Jest to część gospodarki cyfrowej, rozwijającej się dzięki wdrażaniu zaawansowanych systemów cyberfizycznych. Przejawami digitalizacji finansów są między innymi wspomniana bankowość internetowa, aplikacje bankowe, płatności mobilne w sklepach czy zakupy przez internet z użyciem cyfrowego portfela. Takie usługi są obecnie szeroko akceptowane, ich popularność rośnie, między innymi w związku z pandemią covid-19. Kolejnym krokiem na technologicznej ścieżce wydają się open source’owe, zdecentralizowane waluty wirtualne oraz CBDC [ang. Central Bank Digital Currency] – pieniądze cyfrowe banków centralnych, czyli cyfrowe wersje uznanych walut, takich jak euro czy juan.

Zdarzają się analizy wielkich firm doradczych, które zapowiadają, że już w ciągu pięciu–dziesięciu lat aktywa cyfrowe oparte na technologii blockchain zastąpią waluty sankcjonowane przez banki centralne, takie jak dolar. Może się tak dziać z kilku powodów.

Badania pokazują, że postrzeganymi zaletami posiadania kryptowalut w swoim portfolio jest zarabianie na wzroście wartości waluty względem tradycyjnych walut krajowych czy zagranicznych; dywersyfikacja aktywów; zabezpieczanie się przed deflacją czy wahaniami na rynkach wywoływanych niepewnością co do sytuacji międzynarodowej. Co interesujące, a istotne dla instytucji rządowych, kryptowaluty są postrzegane również jako cenne narzędzie do spekulacji. 

Zainteresowanie ze strony instytucji finansowych oraz włączanie walut wirtualnych do oficjalnego obiegu może być warunkowane różnymi względami. Po pierwsze biznesowymi – banki chcą czerpać zyski z coraz bardziej dynamicznego rynku kryptowalut i zainteresowania nimi konsumentów. Emitowanie CBDC może wynikać z potrzeb rynków oraz analizy skutków prawnych, technologicznych oraz ekonomicznych dla funkcjonowania sektora bankowego, stabilności finansowej czy prowadzonej polityki pieniężnej państwa. Wiele banków centralnych nie znajduje na razie uzasadnienia dla wprowadzania własnych pieniędzy cyfrowych. Z drugiej strony, coraz częściej zapowiadają regulacje dotyczące kryptowalut oraz opodatkowanie zysków, których są źródłem, co może na jakiś czas zahamować ich wejście do oficjalnego obiegu. 

Dlaczego instytucje centralne interesują się CBDC? 

Narodowy Bank Polski

Narodowy Bank Polski, zdjęcie: https://commons.wikimedia.org/wiki/User:Chepry

W raporcie Narodowego Banku Polskiego na ten temat dostrzega się, że „dynamiczny rozwój gospodarki cyfrowej na świecie, nieodległa perspektywa wprowadzenia globalnych stablecoins oraz intensyfikacja prac analityczno-badawczych i pilotażowych (a w pojedynczych przypadkach również wdrożeniowych) dotyczących CBDC sprzyjają podejmowaniu działań na rzecz rozwiązania konkretnych problemów społeczno-gospodarczych poszczególnych państw”. Dodatkowo jako jedną z przesłanek do wprowadzenia CBDC wymienia się pozytywny wpływ wykorzystania nowych technologii i CBDC w płatnościach transgranicznych. 

Przede wszystkim jednak decyzje dotyczące emisji cyfrowych pieniędzy banków centralnych będą kształtowane przez uwarunkowania krajowe. We wspomnianym raporcie wspomina się, że w zależności od stopnia rozwoju gospodarek poszczególnych państw motywacje mogą być różne. „W gospodarkach rozwijających się prace nad CBDC wynikają przede wszystkim z niskiej efektywności istniejących systemów płatności, występowania zjawisk niezgodnych w prawem (jak np. unikanie płacenia podatków lub pranie pieniędzy) czy też wykluczenia finansowego znacznej części społeczeństwa. W gospodarkach rozwiniętych prace nad CBDC są natomiast często motywowane dynamicznym rozwojem nowoczesnych technologii oraz spadkiem wykorzystania gotówki w płatnościach detalicznych, który może w konsekwencji doprowadzić do zaistnienia różnego rodzaju ryzyka, związanego między innymi z formowaniem się monopoli prywatnych na rynku usług płatniczych”.

Argumentem przemawiającym za państwową kontrolą nad rynkiem walut wirtualnych byłyby kolejne przypadki krajów rozwijających się, które coraz częściej stają się rajami dla oszustw z wykorzystaniem krytpowalut.

Unia Europejska nie pozostaje bierna

Komisja Europejska jako organ wykonawczy Unii Europejskiej, który odpowiedzialny jest nie tylko za bieżącą politykę Unii i prace wszystkich jej agencji, lecz także za zarządzanie jej funduszami, dostrzega znaczenie fintechu dla konsumentów czy rozwoju biznesu europejskiego. Z jednej strony innowacje w sektorze usług finansowych mają wielkie znaczenie dla codziennego życia coraz większej liczby osób, dzięki bankowości mobilnej czy e-commerce ułatwiają funkcjonowanie czy pomagają zarządzać aktywami. Z drugiej strony są szansą na rozwój dla firm, przyczyniając się do wzrostu i tworzenia miejsc pracy. Instytucje unijne chciałyby przyczynić się do tego, by europejskie firmy technologiczne zajęły wiodącą rolę w sektorze nowoczesnych technologii. Dlatego też, jak czytamy na stronach KE, „transformacja cyfrowa Europy jest jednym z głównych priorytetów UE w nadchodzącej dekadzie oraz obszarem priorytetowym inwestycji w ramach planu odbudowy” po pandemii covid-19. 

Co ciekawe, wskazuje się, że zgodnie z unijną strategią cyfrową rozwój finansów cyfrowych powinien opierać się na „wartościach europejskich” i racjonalnej regulacji ryzyka. Jako owe wartości wskazuje się „technologie przestrzegające podstawowych wolności, chmury zapewniające bezpieczne przechowywanie i szyfrowanie danych, sztuczną inteligencję, która jest bezpieczna, etyczna i wiarygodna”. 

Europejski Bank Centralny, zdjęcie Mika Baumeister z Unsplash

Rada Europejska oraz Komisja Europejska nie pozostają bierne również wobec zagadnienia kryptowalut. We wspólnym oświadczeniu z grudnia 2019 roku, związanym z pojawieniem się projektów dotyczących tworzenia stabilnych kryptowalut, wskazywano na to, że „rozwiązania te powodują szereg wyzwań i zagrożeń dotyczących np. ochrony konsumentów, prywatności, opodatkowania, cyberbezpieczeństwa i odporności operacyjnej, prania pieniędzy, finansowania terroryzmu, integralności rynku, zarządzania i pewności prawa”. Z kolei w październiku 2020 roku Europejski Bank Centralny opublikował sprawozdanie, w którym analizuje możliwość emisji cyfrowej waluty banku centralnego denominowanej w euro, czyli cyfrowego euro. Wedle niego cyfrowe euro mogłoby „uzupełniać płatności gotówkowe i prywatne rozwiązania płatnicze; wspierać innowacyjność i cyfryzację europejskiej gospodarki; przyczyniać się do włączenia finansowego poprzez zwiększanie możliwości wyboru, konkurencyjności i dostępności płatności cyfrowych; wzmacniać międzynarodową rolę euro i strategiczną autonomię UE”. Póki co jednak zamierzenia dotyczące wirtualnego euro są na etapie analizy potencjalnych skutków dla strefy.

Stablecoins, czyli kotwica dla kryptowalut

W kontekście walut wirtualnych często wspominaną możliwością jest wprowadzenie tak zwanych stabilnych krypotowalut [ang. stablecoins], które są powiązane z kursami najważniejszych walut fiducjarnych, czyli tradycyjnych (jak dolar, euro), złotem czy wartością innych dóbr. Na razie wydawane są one przez prywatne firmy. 

Takie rozwiązanie może być przyszłością kryptowalut. Jak wskazują eksperci, waluty takie jak bitcoin podlegają zbyt dużym wahaniom kursu, co sprawia, że nie powinny być używane w transakcjach. Waluta powiązana wartością z innymi byłaby natomiast bliższa pieniądzom oficjalnym, a zatem bezpieczniejsza. Jak do tej pory bowiem banki centralne sceptycznie wypowiadają się na temat dojrzałości technologii DLT. Eksperci także nie są zgodni co do istoty klasycznych kryptowalut niepowiązanych z wartością innych dóbr. 

Kto na tym korzysta?

Póki co można stawiać sobie różne pytania: Czy jest to nowy środek płatniczy, pieniądz czy może wielkie oszustwo? Być może jest to bańka spekulacyjna? Lub środek do zarabiania wielkich pieniędzy – i to wcale nie przez zwykłych użytkowników i osoby sceptycznie nastawione do tradycyjnego, często krytykowanego systemu finansowego, którego symbolem jest Wall Street – ale przez osoby biegłe w korzystaniu z jego instrumentów. Może jest to spełnienie indywidualistycznego, libertariańskiego czy też antypaństwowego snu o zbędności instytucji?

Mówiąc półżartem, może się wydawać, że na boomie kryptowalutowym najbardziej zyskują producenci procesorów wykorzystywanych do budowy kryptowalutowych „koparek”. Albo przedsiębiorstwa, które posiadają zasoby do stawiania i utrzymywania takich koparek 24 godziny na dobę oraz nie muszą liczyć się z gigantycznymi kosztami energii elektrycznej.

Na razie faktem jest jednak to, że na liście miliarderów magazynu „Forbes” jest już dwanaście osób, budujących swój majątek na kryptowalutach. Prawdopodobnie za ponad 70 procent „wydobycia” bitcoinów odpowiedzialne są Chiny, gdzie 60 procent energii elektrycznej pochodzi ze spalania węgla. Do wydobywania kryptowalut i obsługi transakcji rocznie zużywa się więcej energii niż potrzebuje niejeden całkiem spory kraj, na przykład taki jak Polska. A do tego, jak donosi amerykańska Federalna Komisja Handlu, w początkach 2021, w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku, dwunastokrotnie wzrosła liczba zgłaszanych przypadków oszustw z wykorzystaniem kryptowalut, a wynikające z nich straty wzrosły o 1000 procent.

Na razie więc rynek kryptowalut przypomina bardziej Dziki Zachód niż finansową idyllę. Nie należy jednak utożsamiać jednego zastosowania technologii DLT w specyficznym sektorze gospodarki opartej na kapitale z całą ideą rozproszenia kontroli nad różnymi polami w systemie. Dobrze zastosowany blockchain może przyczynić się zarówno do zmian w sposobach głosowania w systemach demokratycznych, jak i chronić dane pacjentów czy obywateli w aplikacjach rządowych. Podobnie na przykład CBDC w rękach państwa mogą być odpowiedzią na dominację wielkich instytucji finansowych

Jak w założeniach technologii DLT – w większym stopniu nawet niż rola państwa czy jakiegokolwiek pojedynczego aktora, będzie liczyć się sieć oparta o poszczególne węzły systemu, czyli aktywnych użytkowników, a w tym przypadku obywateli.

Pytania do Macieja Jagaciaka, eksperta PTSP:

Jaka będzie według Pana przyszłość pieniądza?

Przyszłość pieniądza jest w mojej opinii ściśle powiązana z przyszłością technologii cyfrowych oraz samego systemu wymiany towarowej. Im większa część naszego życia będzie powoli przenosić się do sfery wirtualnej, tym większą rolę będą odgrywały cyfrowe środki wymiany. Jednocześnie trudno nie odczuć, że świat znalazł się obecnie w fazie przesilenia – ponad 59% ludzi w wieku od 16 do 25 lat jest bardzo lub ekstremalnie zatroskanych swoją przyszłością w kontekście katastrofy klimatycznej, a 45% z nich już stwierdza, że te emocje negatywnie wpłynęły na ich dotychczasowe codzienne życie. Tak duża grupa niezadowolonych to potencjał rewolucji, zmieniającej całkowicie paradygmaty życia – także i tych dotyczących produkcji i wymiany towarów. Jeśli zaś ludzkość odejdzie od wymiany towarowej, czy to z przyczyn kulturowych, technologicznych, katastroficznych lub miksu części lub wszystkich, to pieniądz nie będzie już miał znaczenia. 

Jak oceniłby Pan rewolucyjność wirtualnego pieniądza — na czym polega jego niezwykłość i czy możliwe jest, że w perspektywie dekady uda się tak wykorzystać i udoskonalić architekturę DLT, by wykluczyć wady walut wirtualnych i wykorzystać ich zalety?

Kryptowaluty eliminują dzięki technologii cyfrowej konkretne wady fizycznego pieniądza fiducjarnego. Jednak jak wszystkie wynalazki generują także nowe, nieznane dotąd problemy, których większości jeszcze nie dostrzegamy. Nie wydaje mi się, żeby główne cechy kryptowaluty zrewolucjonizowały politykę monetarną z uwagi na ich skończoną podaż; przecież analogicznie odejście od parytetu złota nie wynikało z braku surowca. To czym kryptowaluty realnie wygrywają to fakt, że są czymś więcej niż tylko nośnikiem wartości – są strzępkami kodu, w których może być zapisywana informacja lub nawet logicznie uwarunkowane działanie. Ta dodatkowa funkcja, której tradycyjny pieniądz nie posiada, niesie ze sobą w mojej opinii olbrzymi potencjał zmian. 

Czy sprawdzą się analizy, że już w ciągu pięciu–dziesięciu lat aktywa cyfrowe zastąpią waluty sankcjonowane przez banki centralne? Czy rosnące koszty energii pogrążą całą ideę kryptowalut?

W foresightcie raczej staramy się unikać takich zdecydowanych prognoz – przyszłość jest wynikiem wzajemnych oddziaływań niemal nieskończonej ilości czynników, z których niepomijalna część dziś jeszcze nie istnieje. Wydaje mi się, że o prawdziwości wskazań analizy można mówić zatem jedynie wtedy, gdy analityk dysponuje wszystkimi niezbędnymi danymi do jej przeprowadzenia, co z racji samej natury przyszłości jest nierealne. Patrząc natomiast na rosnącą liczbę dostępnych kryptowalut oraz trend wzrostu ich wartości, rozsądnym i wartościowym wydaje się rozważanie w jaki sposób wirtualne aktywa mogą odmienić rzeczywistość, w której będziemy za pięć-dziesięć lat żyć. Wzrost kosztów energii jest czynnikiem, który spowalnia trend wzrostu znaczenia kryptowalut. Jednocześnie ogromna część naszej obecnej rzeczywistości niemal bezpośrednio zależy od ceny i dostępności prądu. Jeśli koszt energii miałby drastycznie wzrosnąć, to spowolnienie rozwoju kryptowalut będzie raczej jednym z mniej istotnych problemów, z jakimi przyjdzie się zmierzyć ludzkości.