W kwietniu 1960 roku Kahn nie pracował już w RAND Corporation. Konflikt między nim a szefostwem instytutu narastał od ponad roku; Herman Kahn nie był jednym, który uważał, że wnioski z badań, formułowane przez zatrudnionych tam naukowców nie zyskują wystarczającego posłuchu i nie mają już realnego wpływu na decyzje, podejmowane w dowództwie Sił Powietrznych – i gdzie indziej. Ponadto, każda zmiana kierownictwa skutkowała dalszym ograniczeniem swobody prowadzenia niezależnych projektów badawczych. Kahn i szereg innych pracowników mieli dość.

Pierwsza część artykułu biograficznego o Hermanie Kahnie do przeczytania na ptsp.pl.

Znalazłszy przystań w Pentagonie po zerwaniu z RANDem, Kahn mógł w komfortowych warunkach przygotować realizację swojego planu – stworzenia nowej instytucji futurologicznej o szerokim zakresie badań. Stosunkowo łatwo udało się zabezpieczyć finansowanie nowej organizacji – wiadomość o tym, że słynny analityk opuszcza kręgi wojskowe i oferuje swoje kompetencje oraz „stratosferyczny iloraz inteligencji” na wolnym rynku zwróciła uwagę między innymi IBM i grupy lotniczej MARTIN. Ich zaliczki na poczet zamówionych analiz oraz pomoc finansowa z kręgów Nelsona Rockefellera zapewniły swobodę działania Instytutu Hudson – nazwanego tak od rzeki, nad którą mieściła się jego pierwsza siedziba – w początkowym okresie działalności. W inauguracyjnym przemówieniu we wrześniu 1962 roku Kahn podkreślał niezależność nowej organizacji: „Różnica między RANDem a Hudsonem polega na tym, że RAND działa jako lojalna opozycja, a Hudson nie musi nawet być lojalny. Zatrudnimy ludzi ze świadectwem bezpieczeństwa, bez niego, tych, którzy nie chcą go mieć i tych, którzy nie dostaliby go, gdyby chcieli. Spodziewam się pomniejszych skandali, ale jestem na nie odporny”.

Poczucie humoru było częścią nowego image’u Kahna, któremu zaczynały dokuczać łatka specjalisty od masowych mordów i demonstracje przed domem. Powszechna jest pogłoska o tym, że Kahn w młodości korzystał z łatwego dostępu do LSD, który umożliwiała mu praca z wojskowymi. Sam nie ustosunkował się do tych posądzeń, bronił się przed opinią potwora w ludzkiej skórze i podkreślał, że całodzienne symulacje wojen, w których giną miliony ludzi to nie zajęcie odurzonych szaleńców, ale odpowiedzialnych, wykształconych obywateli, którzy po pracy wracają do domów i bawią się z dziećmi. W opublikowanej w 1962 roku książce Thinking about the Unthinkable postanowił też wyjść naprzeciw obawom społeczeństwa i zaproponować bardziej humanistyczną interpretację zagrożenia wojną nuklearną. Podobny, tym razem bardziej polityczny profil miało jego kolejne dzieło: On Escalation, w którym przedstawił między innymi możliwy ciąg 44 incydentów i retorsji międzynarodowych, które mogą doprowadzić do wzajemnej, histerycznej zagłady atomowej.

Kahn w pełni korzystał ze swobody pracy we własnej instytucji. Rozwinął swoją indywidualną technikę prezentacji, przypominającą dzisiejsze pokazy slajdów opracowywane w PowerPoincie. Przygotowywał setki przeźroczy, które przedstawiał widowni w ciemnym pomieszczeniu podczas wielogodzinnych sesji, bardzo rzadko dodając ustne komentarze. W połączeniu z jego powierzchownością olbrzyma, ostrym poczuciem humoru i niestarannym stylem ubioru czyniło to z niego jedną z najbarwniejszych postaci w świecie analitycznym Ameryki lat 1960. i 1970.

Kahn wielokrotnie zabierał głos w sprawie wojny w Wietnamie, która wzruszyła posadami amerykańskiego społeczeństwa i zmusiła do poważnej rewizji poglądów w kręgach wojskowych. Doradzał w tym czasie Departamentowi Obrony, sugerując że amerykańska strategia, inspirowana osiągnięciami Brytyjczyków w zwalczaniu partyzantki w Malezji, nie ma szans na powodzenie. Amerykanie nie mają bowiem żadnych wpływów na wietnamskiej prowincji i żadnego korpusu urzędniczego, który warto byłoby chronić. Toczą więc ideologiczną wojnę na obcym terytorium, bez żadnego istotnego kontaktu z ludnością cywilną. Co więcej, jak wskazywał Kahn, amerykańscy generałowie nie przewidywali żadnego realistycznego scenariusza wycofania się z Wietnamu, przez co ponosili coraz większe straty, kiedy wojna zbliżała się do końca. Wyciągnięte z tamtych porażek wnioski są nadal, w XXI wieku źródłem krytycznego spojrzenia na operacje USA w Afganistanie i Iraku.

Nowe tematy badawcze Instytutu Hudsona obejmowały też zagadnienia cywilne: Kahn przewidział trafnie boom gospodarczy Japonii w latach 1970. i 1980., a w napisanej z Anthonym J. Wienerem książce The Year 2000, A Framework for Speculation on the Next Thirty-Three Years zawarł listę potencjalnych wynalazków, które wejdą do powszechnego użycia na przełomie tysiącleci. Zawiera ona prognozy takich odkryć, jak szerokie zastosowanie laserów, rozwój zaawansowanych materiałów oraz pozyskiwanie ropy i gazu z łupków. Nie wszystkie sprawdziły się. Ale Kahn nie martwił się sprawdzalnością swoich prognoz, lecz raczej interesował konsekwencjami poszczególnych możliwych przewrotów naukowych i technologicznych. Krytycznie oceniał raporty Klubu Rzymskiego, w tym Granice wzrostu Meadowsów, Randersa i Williama W. Behrensa, oparte na statycznej teorii zasobów.

Kahn rozwijał metodlogie futures studies i snuł prognozy przyszłości do końca życia – opracowywał prognozy wzrostu gospodarczego Australii oraz Japonii, ale nie odwrócił się od swoich naukowych pierwocin – problemów zastosowań analizy systemów. Zmarł w wieku 61 lat, 7 lipca 1983 roku. Trafny, choć lakoniczny komunikat kondolencyjny, wydany przez prezydenta Ronalda Reagana ograniczał się tylko do trzech zdań, a jednak oddawał sprawiedliwość tym cechom słynnego futurologa, które doceniali jego przyjaciele i bliscy współpracownicy:

„Herman Kahn był specjalistą futurystyki, który entuzjastycznie witał przyszłość. Pomógł studiom nad przyszłością zrozumieć lekcje nauki, historii i człowieczeństwa, pozostając pewnym potencjału ludzkości do czynienia dobra. Wszyscy, którzy cenią niezależną refleksję będą opłakiwać odejście tego człowieka, którego intelekt i zapał były tak ujmujące.

Składam wyrazy współczucia rodzinie Pana Kahna oraz wszystkim tym, którzy wierzą, że jutro może być lepsze, niż dziś”.