W mijającym tygodniu przez chwilę zrobiło się głośno o dysproporcjach w zarobkach między naukowcami z Europy Środkowo-Wschodniej i w starych Państwach Członkowskich UE. Bruksela broni się przed wyrównaniem wynagrodzeń. Ale nieprawdą jest, jakoby nikogo to nie interesowało.

W raporcie „Central and Eastern Europe Beyond Transition: Convergence and Divergence in Europe„, przygotowanym kilka miesięcy temu przez Europejską Fundację Nauki przedstawiono szereg rekomendacji, uwzględniających realistyczne scenariusze rozwoju ekonomiczno-społecznego w Europie, które mogą pomóc uczonym z naszej części kontytentu „podciągnąć się” na drabince zarobków. Próżno szukać tam zaleceń zmiany algorytmu, według którego obliczane są wynagrodzenia w międzynarodowych zespołach, a taki był postulat 11 państw „młodej Unii” wobec programu Horyzont 2020, o którym donosiły niedawno media.

Zamiast zabiegów księgowych, obciążających unijny budżet, można by spróbować lepiej zarządzać badaniami (rekomendacja 7.) albo też pomagać uczonym z Europy Środkowo-Wschodniej obejmować role liderów w projektach międzynarodowych (rekomendacja 5.). Również finansowanie mogłoby ulec zmianie – ale chodzi raczej o lepsze zasilanie funduszami dużych projektów badawczych w „młodej Unii”, niż o „zachęty” finansowe (rekomendacja 1.). Nakłady na naukę nie mają być minifunduszem spójności, ale źródłem wartości dodanej dla całej Unijnej gospodarki.