Urbanizacja w Polsce zatrzymała się w początkach XXI w. i przechodzi stagnację. Bank Światowy prognozuje, że wkrótce odsetek ludności mieszkającej w miastach w Polsce znów zacznie rosnąć, osiągając około 70 procent w roku 2050, przy czym byłoby to wciąż o 20 punktów procentowych mniej od prognozowanej wartości dla krajów rozwiniętych w 2050 roku.
- Obecnie ponad połowa ludzkości (55 procent) żyje na obszarach zurbanizowanych – do roku 2050 spodziewany jest wzrost do 68 procent. Systematycznie rośnie liczba i rola megamiast.
- Ciągły przyrost populacji świata oraz jednostkowe kalkulacje sprawiają, że coraz więcej osób chce, czy też musi mieszkać w miastach lub w ich pobliżu.
- W ciągu kilku dekad może się okazać, że miasta będą przyciągały nie tylko pracą, lecz także gwarancją bezpieczeństwa. Wobec skutków zmiany klimatu i wzrostu populacji – miasta staną się jedyną bezpieczną i efektywną formą egzystencji.
- Wielkie znaczenie będzie miała jakość usług publicznych, a także rozwój technologii. Rozwój w kierunku smart cities stawiających na zrównoważony rozwój i samowystarczalność energetyczną wydaje się koniecznością.
- Z drugiej strony, jak podkreśla Maciej Jagaciak, ekspert PTSP, bardzo łatwo ulec opowieściom sprzedawców rozwiązań smart cities i wydać pieniądze na funkcjonalności, które w żadnym stopniu nie polepszą życia mieszkańców.
OPIS I ZNACZENIE MEGATRENDU
Obecnie ponad połowa ludzkości (55 procent) żyje na obszarach zurbanizowanych – do roku 2050 spodziewany jest wzrost do 68 procent. W krajach najwyżej rozwiniętych wskaźnik urbanizacji już teraz przekroczył 80 procent, a do 2050 roku ma szansę zbliżyć się do 90 procent. Systematycznie rośnie liczba i rola megamiast (aglomeracji zamieszkiwanych przez ponad 10 milionów ludzi). Prognozuje się, że do 2030 roku będzie ich 43 (obecnie 33, większość w państwach rozwijających się), jednak niemal połowa mieszkańców terenów zurbanizowanych mieszka w znacznie mniejszych skupiskach – poniżej pół miliona osób.
Statystyki dotyczące rosnącej liczebności populacji miejskiej są trendem globalnym i – wraz z nasilającym się rozwojem technologicznym i przemysłowym – okazały się również trendem historycznym.
Choć przez większą część historii ludzkości liczba mieszkańców miast była niewielka w porównaniu z ludnością terenów wiejskich, a stosunek jednej do drugiej pozostawał w miarę stały, począwszy od XVIII wieku – w konsekwencji rewolucji przemysłowej – odsetek populacji w miastach zaczął gwałtownie rosnąć. Najpierw dotyczyło to Wielkiej Brytanii, wkrótce również pozostałych krajów Europy, Stanów Zjednoczonych i pozostałych rejonów świata. Od tego czasu trend ten utrzymuje się, przy czym tempo wzrostu ludności miejskiej zmniejszyło się po nagłym skoku w XIX wieku.
Jeśli chodzi o rozmieszczenie megamiast na mapie świata, obecnie są one rozdystrybuowane dość równomiernie na wszystkich kontynentach, choć poza Azją są to pojedyncze przypadki – po 3 w Ameryce Północnej i Południowej, w Europie to tylko Moskwa oraz Stambuł. Należy zwrócić jednak uwagę, że status megamiast, wraz ze wzrostem populacji, będą uzyskiwać wyłącznie miasta azjatyckie i afrykańskie, a zgodnie z prognozami demograficznymi, do 2025 roku z mapy tej znikną państwa europejskie. Północno- i latynoamerykańskie megamiasta będą rosnąć do połowy wieku, a następnie, do 2100 roku, również znikną z mapy megamiast (co interesujące – znikną z niej również miasta chińskie). Należy jednak zadać pytanie, jaki wpływ na populacje miast afrykańskich oraz Azji Południowej będzie miał zmieniający się klimat, oraz o to, jak aglomeracje, które urosną w tempie kilkuset [!] procent w ciągu kilku dekad poradzą sobie z zarządzaniem przestrzenią oraz sytuacją społeczną.
Będziemy żyć wyłącznie w miastach?
Uznać należy, że przyszłością ludzkości są właśnie miasta. Ciągły przyrost populacji świata (o kolejne 3 miliardy do roku 2100) oraz jednostkowe kalkulacje dotyczące życiowych zysków i strat sprawiają, że coraz więcej osób chce, czy też – ze względów ekonomicznych i egzystencjalnych – musi mieszkać w miastach lub w ich pobliżu. Jeśli będą one zarządzane w sposób właściwy (zrównoważony, skupiony na dobrostanie mieszkańców), będą zapewne najefektywniejszym, o ile – wobec nasilających się skutków zmian klimatu – nie jedynym możliwym miejscem do życia.
Do tej pory, obserwowalnych było kilka czynników napędzających wzmożone migracje do miast. Można je rozważać w kategoriach push (wypychania z terenów wiejskich) oraz pull (przyciągania na obszary zurbanizowane). Chodzi przede wszystkim o podaż pracy i wynagrodzenia na terenach wiejskich (miasta oferują z reguły lepiej płatną pracę; w związku z rosnącą populacją wsi, konkurencja o pracę, która można tam znaleźć, jest zbyt duża).
W nadchodzących dekadach można się spodziewać, iż jednym z głównych czynników napędzających migracje do miast – obok edukacji i pracy – będzie jednak zmieniający się klimat.
Z jednej strony, życie miejskie kojarzone z obecną jego formą (duża gęstość zaludnienia i tłoczność, źle zorganizowane usługi publiczne i mieszkalnictwo, „betonoza”, mała ilość zieleni czy terenów wypoczynkowych na świeżym powietrzu), wobec rosnącego zagrożenia wysokimi temperaturami, wydaje się odpychające. Swobodnie można także wymieniać uciążliwości życia miejskiego w źle zorganizowanych metropoliach, a także społeczne konsekwencje upadku gospodarczego wielkich aglomeracji (czego symbolem były skupione wokół przemysłu ciężkiego miasta Środkowego Zachodu Stanów Zjednoczonych [ang. Midwest]) oraz przeludnienia miast, niezapewniających godnych warunków do życia (slumsy i favele).
Z drugiej strony, mogłoby się wydawać, że postępujące przemiany form pracy (takie jak digitalizacja i automatyzacja), które będą generować więcej czasu wolnego oraz uwolnią pracowników od przymusu fizycznej obecności w miejscu pracy, oraz postęp technologiczny sprzyjać będą trendowi odwrotnemu – wyprowadzaniu się na wieś, z dala od terenów miejskich. Już dziś jednak – a tym bardziej w przyszłości – migracja z miast w kierunku miejsc „bliższych naturze”, „spokojniejszych”, mniej przekształconych urbanistycznie, będzie luksusem, na który będzie mógł sobie pozwolić jedynie miały ułamek ludzkości.
W ciągu kilku dekad może się jednak okazać, że – tak jak w odleglejszej przeszłości – miasta będą przyciągały nie tylko pracą, lecz także gwarancją bezpieczeństwa. Niegdyś miasta były o wiele gęściej zaludnione niż obecnie, ponieważ ich mury oferowały ochronę przez najazdami nieprzyjaciół, bądź też – tylko w większych skupiskach miejskich był dostęp do zasobów naturalnych, takich jak woda, czy niezbędnych towarów. W kolejnych dekadach może się okazać, że nie tylko styl życia przyciąga do miast – także rozwój technologii sprawi, że życie w miastach – wobec nawracających susz, huraganów, pożarów, powodzi i ulew, a także utraty bioróżnorodności – stanie się jedyną bezpieczną i efektywną formą egzystencji.
Urbanizacja, by żyło się lepiej. Poprawa warunków życia jest głównym celem rosnących miast
Może się zatem okazać, że zarówno z powodów klimatycznych, jak i społecznych, dla miast po prostu nie będzie alternatywy. Postępująca urbanizacja sprawia jednak, że wiele wyzwań związanych ze zrównoważonym rozwojem i zapewnieniem godnych warunków życia mieszkańców jest pochodną skutecznego planowania rozwoju, kształtowania i zarządzania przestrzenią miejską oraz usługami.
Wielkie znaczenie będzie miała jakość sieci placówek edukacyjnych oraz opieki zdrowotnej (by przeciwdziałać segregacji i tworzeniu się enklaw biedy i bogactwa) oraz mieszkalnictwa, a także rozwój technologii IT. Rozwój w kierunku smart cities, czyli miast wykorzystujących technologie informacyjno-komunikacyjne w celu zwiększania wydajności infrastruktury miejskiej, stawiających na samowystarczalność energetyczną wydaje się koniecznością.
Wyzwanie to może okazać się szczególnie trudne w krajach rozwijających się, gdzie urbanizacja postępuje najszybciej. Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę trend nasilających się migracji ludności, presja na wspólnoty lokalne będzie rosła (ponad jedna trzecia z 68,5 miliona uchodźców żyje w miastach). Próbką politycznych i społecznych konsekwencji boomu migracyjnego jest dla państw globalnej północy na przykład – przeciągający się na kolejną dekadę – kryzys migracyjny w Europie po 2015 roku. W warunkach rosnącej presji demograficznej na starzejące się społeczeństwa krajów bogatych i wysokorozwiniętych oraz presji antropogenicznej na zasoby naturalne oraz rosnącego zapotrzebowania na żywność, dbałość o integrację oraz spójność społeczną będzie jednym z warunków przetrwania społeczeństw. Otwarte pozostaje pytanie o to, jaka logika (małych wspólnot lokalnych czy dużych, typowo miejskich) lepiej sprawdzi się w takich czasach.
Urbanizacja a środowisko
Trend urbanizacji ma dwojaki wpływ na środowisko.
Z jednej strony, gromadzenie rosnącej populacji na ograniczonej przestrzeni miejskiej pozwala efektywniej planować zabudowę mieszkalną, transport towarów oraz ludzi czy zaopatrzenie ludności w media i usługi, co ma korzystny wpływ na środowisko. Z drugiej jednak strony, brak odpowiedniego planowania skutkować może zjawiskami rozlewania się miast [ang. urban sprawl], chaosu urbanistycznego oraz deficytów zieleni miejskiej.
Przekłada się to na zwiększone natężenie transportu indywidualnego (i jego negatywnego wpływu na jakość środowiska oraz czas spędzony na dojazdach do i z pracy), degradację gleb i zanieczyszczenie powietrza. Życie w niezrównoważonym środowisku miejskim – w oddaleniu od zieleni, przy niedostatku przestrzeni oraz w złych warunkach sanitarnych (w przypadku wielkich skupisk, często bez bieżącej wody i kanalizacji), przy dużym zanieczyszczeniu hałasem i światłem ma także negatywny wpływ na dobrostan psychiczny obywateli.
POLSKA WOBEC MEGATRENDU
Według danych Banku Światowego współczynnik urbanizacji w Polsce w XX wieku systematycznie rósł, osiągając apogeum – niemal 62 procent na przełomie XXI wieku. Od tego czasu, a więc na przestrzeni niemal dwóch dekad, obserwowana jest stagnacja albo wręcz nieznaczny spadek (do poziomu około 60 procent). Na tle innych krajów rozwiniętych, w których już obecnie wskaźnik urbanizacji przekroczył 80 procent, jest to wynik bardzo niski. Bank Światowy prognozuje, że wkrótce odsetek ludności mieszkającej w miastach w Polsce znów zacznie rosnąć, osiągając około 70 procent w roku 2050, przy czym byłoby to wciąż o 20 punktów procentowych mniej od prognozowanej przez UNCTAD [Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju] wartości dla krajów rozwiniętych w 2050 roku. Polska, mimo że od niedawna zaliczana do krajów rozwiniętych, jest więc pod tym względem wciąż bliższa krajom rozwijającym się i znajdującym się w okresie transformacji.
Dużym problemem Polski w zakresie urbanizacji jest brak konsekwentnego planowania rozwoju przestrzeni miejskiej oraz miejskich obszarów funkcjonalnych i wynikające z tego chaotyczna, niezoptymalizowana zabudowa miejska oraz zjawisko rozlewania się miast. Chociaż rośnie świadomość znaczenia zieleni miejskiej oraz koncepcji zielonej infrastruktury, wciąż wyraźne są braki w planowaniu. Drzewostany są pochopnie wycinane, a rosnące obszary miejskie – betonowane. Rodzi to niekorzystne skutki zarówno dla środowiska, jak i dobrostanu mieszkańców miast. Zasklepianie gleby [ang. soil sealing] prowadzi do jej degradacji oraz zmniejszenia retencji wody, a niedostateczne obszary zieleni, w tym zwłaszcza zieleni wysokiej, przekładają się na nasilenie zjawiska miejskich wysp ciepła. Konsekwencje takich zjawisk będą szczególnie dotkliwe we opisanych wyżej warunkach nasilających się efektów zmian klimatycznych – fal upałów oraz pogarszającej się sytuacji hydrologicznej kraju (powodzie, susze, obniżanie się poziomu wód gruntowych).
Gdyby Polska miała dołączyć do krajów rozwiniętych, w których wyraźny jest wzrost urbanizacji, samorządy – przy wsparciu władz centralnych – będą musiały zadbać o lepsze planowanie rozwoju przestrzeni miejskiej oraz skuteczniejsze zarządzania miastami. W innym razie polskie miasta podatne będą na wyżej wymienione negatywne zjawiska oraz szereg innych problemów związanych między innymi z zanieczyszczonym powietrzem, wysokimi kosztami utrzymania oraz niewystarczającym rozwojem infrastruktury i usług świadczonych w interesie ogólnym.
MOŻLIWE ZMIANY TRENDU
Nawet megatrendy nie są absolutnie zdeterminowane i mogą podlegać zmianom. O relacje pomiędzy klimatem a urbanizacją zapytaliśmy polskiego foresightera z firmy 4CF, mgr. Inż. Macieja Jagaciaka, autora licznych tekstów na PTSP.pl.
Jakie są perspektywy wdrażania technologii smart cities w polskich miastach – i czy jest sens wdrażać je w miastach stosunkowo niewielkich, dalekich od rozmiarów megamiast?
Wdrażanie nowych, zwłaszcza modnych technologii, o których jest głośno w mediach branżowych, powinno zawsze być wykonywane bardzo ostrożnie, z kalkulatorem w dłoni, w szczególności zaś, gdy inwestowane będą pieniądze publiczne. W wypadku tak złożonych systemów bardzo łatwo ulec opowieściom sprzedawców rozwiązań smart-cities i wydać pieniądze na funkcjonalności, które w żadnym stopniu nie polepszą życia mieszkańców. Przykładowo wyobraźmy sobie małe miasteczko, w którym ruch samochodowy jest na tyle niewielki, że najdłuższy czas postoju w korku to 3 minuty oczekiwania na zmianę świateł na głównym skrzyżowaniu. Czy warto w takim wypadku przeznaczać publiczne pieniądze na inteligentny system sterowania sygnalizacją świetlną? Nie oznacza to jednak, że mniejsze miasta nic nie zyskają na skorzystaniu z infrastruktury IT i nie warto w ogóle w nią inwestować. Należy to robić, ale po wcześniejszej dokładnej analizie potrzeb i próbie zaspokojenia ich tradycyjnymi (analogowymi) rozwiązaniami.
Czy zjawisko kontrurbanizacji (przenoszenia się ludności na tereny wiejskie) jest w perspektywie postępujących zmian klimatycznych, rosnącej populacji świata oraz nasilających się migracji byłoby zjawiskiem pożądanym? Czy też – bardziej efektywnym sposobem życia będzie miasto?
Zjawisko kontrurbanizacji w perspektywie katastrofy klimatycznej nie ma większego i dającego się jasno określić znaczenia, natomiast rzutuje ono na kierunek w jakim rozwijać się będzie kultura zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych – mieszkania, dostępu do wody, przemieszczania się i inne.
Megatrendy 2050 to wspólny projekt Polskiego Towarzystwa Studiów nad Przyszłością oraz firmy 4CF. Zachęcamy do lektury pozostałych części cyklu!